Jakiś czas temu dzięki promocji książkowej zdobyłem kilka ciekawie prezentujących się książek za stosunkowo niewielkie pieniądze. Na pierwszy ogień poszedł zbiór sześciu opowiadań fantasy zamknięty w książce "Diabeł na wieży" Anny Kańtoch. Jest to tom pierwszy
Cyklu o Domenicu Jordanie. Od razu nosiłem się z zamiarem zakupu drugiego tomu - "Zabawki diabła" - lecz niestety był już wyprzedany. Może to i dobrze...
Głównym bohaterem i zarazem postacią, która łączy wszystkie opowiadania jest doktor Domenic Jordan - inteligentny, tajemniczy i zaradny szlachcic. Towarzyszy mu jedynie młody sługa - Peyretou. Pomimo tego, że jest głównym bohaterem, tak naprawdę niewiele się o nim dowiadujemy. Na pewno jest dobry w tym, co robi - pomaga rozwiązywać trudne zagadki, wokół których wisi magiczna otoczka. Spotkałem się z opinią, że przygody Jordana (swoją drogą nazwisko to zawsze mi będzie się kojarzyć z Michaelem, nie Domenickiem) mają w sobie więcej kryminału niż fantastyki. Nie sposób się z tym nie zgodzić, a naszego lekarza porównałbym nawet do takiego Sherlocka Holmesa z późnego średniowiecza. Świat przedstawiony nie jest rozbudowany, akcja dzieje się można powiedzieć od wioski do wioski. Brakowało mi dokładnych opisów, przez co miałem trudności z dokładniejszym wyobrażeniem sobie miejsc w uniwersum.
Samego "Diabła..." przeczytałem około tydzień temu, ale dopiero teraz zabrałem się za napisanie recenzji. I to nie dlatego, że tak mną wstrząsnęła, że zabrakło mi słów na jej wychwalanie. Raczej nie wiedziałem, co mogę o tym tytule napisać. Sześć oddzielnych rozdziałów zlewa się w całość, są poukładane chronologiczne, niekiedy z przerwami na retrospekcje. Przez to teraz ciężko mi jest powiedzieć, które o czym dokładnie było. Tytułowe opowiadanie jest debiutem polskiej autorki, więc może powinienem dać jej szansę i zainteresować się późniejszą jej twórczością? Tym bardziej, że zdobyła kilka nagród w świecie literackim, m.in. nagrodę Zajdla.